Drugim technicznym zakupem była kosiarka. W końcu dla niej zakupiony został sam ciągnik. Uznałem, że jej wydajność nie ma tu kluczowego znaczenia, bo łąki mogę kosić dwa, a nawet trzy dni i nie goni mnie, by uporać się z tym w 5,5 godziny. No to zacząłem googlować w poszukiwaniu najodpowiedniejszego sprzętu. Przy okazji okazało się, na co wcześniej nie zwracałem uwagi, nie zdając sobie z tego najzwyczajniej sprawy, że ta wersja ciągnika nie ma wyjścia na zewnętrzną hydraulikę, więc odpadają kosiarki podnoszone hydraulicznie, z regulowanym przesuwem, czy w końcu z własnym koszem na skoszoną trawę, jakie też rozpatrywałem. 
Poza tym, niejako przy okazji poduczyłem się kilku pojęć z zakresu przycinania trawy. Poczytałem dlaczego mulczowanie jest korzystne, ale jednocześnie ze nie kwalifikuje się na tzw. "uprawianie dopłat" itd. 

Wciąż nie będąc w 100% pewnym możliwości swojego traktorka i uwzględniając jego wiek, brak presji czasu itd. dokonałem wyboru kosiarki. Postawiłem jednak mimo wszystko na mulczującą kosiarkę napędzaną wałkiem z WOM. Stwierdziłem, że niezależnie od dopłat - jeśli dzierżawca nie skosi w zadanym terminie - to rodzice będą w stanie sobie sami odpalić sprzęt i pojechać po polu. 
Minusem kosiarki bijakowej była jej waga. Z reguły są one jak zauważyłem dość ciężkie. Dlatego mocno się zastanawiałem nad taką, mającą 155cm szerokości, ale waga wydawało mi się, że była zabójcza dla mojego staruszka. Rozważałem więc 135cm i tu też nie byłem pewien, że nie zajeżdżę traktorka w pierwszym roku. Kupiłem najmniejszą - 95cm i po kilku koszeniach widzę, że to był błąd. Można było spokojnie brać 135. Cóż, człowiek uczy się na błędach, a ja nie miałem nikogo, od kogo mógłbym pożyczyć podobny sprzęt i go sprawdzić w pracy. Zresztą rolnicy bardzo niechętnie pożyczają sobie maszyny. O powodach nie będę się rozpisywał. Część jest dla mnie jeszcze zrozumiała, część nie. Obecna kosiarka koszę de facto to, co zostaje podczas przejazdu pomiędzy kołami.  Lepiej byłoby mieć narzędzie przynajmniej na szerokość ciągnika z jeszcze jakimś malutkim, ale zapasem...